Kiparissi, Gerakas, Monemvasia – Peloponez
30 01 2020
Co znajdziesz w tym artykule:
Kiparissi
Płynąc z Leonidio na południe do Monemvasii, warto zajrzeć do Kiparissi, nieraz mylonej z Kiparissia, która znajduje się na zachodnim wybrzeżu Peloponezu.
Położenie
Kiparissi leży u podnóża wysokich, zielonych gór Parnon z imponującymi czerwonymi skałami. To jedno z tych miejsc, które nazywa się „perełkami”. Dzięki wielowiekowej izolacji spowodowanej m.in. brakiem połączenia drogowego, Kiparissi zachowało swoją autentyczność i grecki klimat. Aż trudno uwierzyć, że do 1970 roku do wioski można było dotrzeć tylko drogą morską lub stromym szlakiem górskim. Dopiero wtedy wybudowano obecną drogę łączącą Kiparissi z Monemvasią. Niektórzy kierowcy wymieniają tę drogę jako jedną z najniebezpieczniejszych w Grecji. Miejscami jest tak wąska, że minięcie się dwóch samochodów jest niemożliwe, a do tego wiszące skały i pionowe ściany sprawiają niesamowite wrażenie. Na szczęście nas żeglarzy ten problem nie dotyczy.
Po pierwszych mieszkańcach Kyfanty (bo taką nazwę nosiła Kiparissi w starożytności) pozostały zaledwie resztki ruin Akropolu i bizantyjskiego zamku na okolicznych wzgórzach. Jednak po dość męczącej wspinaczce na górę, „przeciętny” wielbiciel historii może zachwycić się tylko wspaniałą panoramą rozciągającą się ze szczytów. Obecna nazwa Kiparissi wzięła się być może od licznie rosnących tu cyprysów.
Planujesz rejs w Grecji? Sprawdź nasze wskazówki na temat żeglowania po Zatoce Sarońskiej i Argolidzkiej.
Dziś miejscowość składa się z trzech osad. Pierwszą – główną Kiparissi wybudowano powyżej morza, tak by była niewidoczna dla piratów. Niestety, wiosce nie udało się obronić przed Turkami, którzy w 1825 r. całkowicie ją zniszczyli. Odbudowana została dopiero po odzyskaniu niepodległości. Wtedy też powstały dwie kolejne osady położone nad brzegiem morza. Paralia – z małą plażą, tawernami, kawiarniami, barami i keją promową oraz Metropoli leżąca w północnej części zatoki, powyżej ładnej, długiej i szerokiej plaży. Od lat 50. wioska zaczęła się stopniowo wyludniać, gdyż większość mieszkańców w poszukiwaniu pracy przeniosła się do Aten lub wyjechała za granicę, głównie do Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Współczesne Kiparissi
Obecnie Kiparissi zamieszkuje na stałe niespełna 400 osób utrzymujących się głównie z rolnictwa, rybołówstwa, pszczelarstwa i turystyki.
Odwiedzając to miejsce trzeba pamiętać, że w miejscowości nie ma bankomatu, apteki, lekarza, a nawet stacji benzynowej (sprawdzone we wrześniu 2019 roku).
Już od kilku lat niektórzy z dawnych emigrantów wracają w rodzinne strony na stałe lub na okres wakacyjny. Remontują i odnawiają stare domy, dzięki czemu wioska wygląda urokliwie. Widać to zwłaszcza w Parali, gdzie przepiękne tradycyjne białe domy dochodzą do samego morza. Spacer wąskimi ukwieconymi uliczkami to sama przyjemność i nic tylko się cieszyć, że jeszcze można znaleźć takie miejsca. Podczas rozmów z mieszkańcami, po wychwaleniu uroków Kiparissi, wciąż jeszcze wspominają wizytę księżnej Diany, która spędzała tu część wakacji na jachcie zacumowanym w zatoce.
Gdzie cumować w Kiparissi
Wejście do szerokiej zatoki Kiparissi oznaczone jest światłami nawigacyjnymi, więc łatwo tam trafić, nawet nocą. Przy wiatrach N, NE, E, ES i S, szeroka zatoka jest narażona na dość uciążliwe falowanie, które pojawia się nawet przy dobrej pogodzie. Dodatkowym utrudnieniem są dość silne, spadające z gór wiatry spadowe. W zatoce, w której leży miejscowość Kiparissi można zacumować w 3 miejscach.
Keja północna 36°59,05’N 022°59,98’E
Najwygodniejsza i najbezpieczniejsza jest keja leżąca w północnej części zatoki. Miejsce to nazywane bywa Aghios Nikolaos lub keją północną.
Przy kei jest wystarczająco głęboko, by stanąć tam nawet longiside. Oczywiście w sezonie nie ma mowy byście mogli zacumować w ten sposób. Zwyczajowo cumuje się tu rufą do kei z wyrzuconą z dziobu kotwicą. Niestety dno jest tam twarde i kotwica kiepsko trzyma.
Na kei jest prąd i woda. W pobliżu portu mieści się ładna plaża, a powyżej niej kompleks hotelowy „Cavo Kortia” z tawerną. Jest to jedyne miejsce gdzie można coś zjeść, ale spokojnie możemy je polecić. Jeśli nie będzie miejsc przy kei, można nieopodal stanąć na kotwicy (pamiętając o tym, że tam też słabo trzyma kotwica).
Paralia Kiparissi 36°58,29’N 022°59,65’E
Drugie miejsce, gdzie można zacumować, to betonowy pirs zlokalizowany we właściwej miejscowości Kiparissi, zwanej też Paralia Kiparissi.
Można tu stanąć po obu stronach dawnego pirsu promowego. Cumując od północno zachodniej strony pirsu, musicie uważać na wychodzące daleko w morze skałki, przez co z tej strony można zacumować tylko longside.
Od południowo wschodniej strony i od szczytu pirsu można cumować longside lub rufą do kei, ale tu też, podobnie jak w Ag. Nikolaos, bardzo słabo trzyma kotwica.
Cumując w tym miejscu jesteście narażeni na większe falowanie, a w przypadku silniejszych wiatrów postój może być niebezpieczny.
Brak wody i prądu, ale są tu tawerny, kawiarnie, jest też sklep oraz piekarnia. Dwa razy jedliśmy w „Trokanero”, gdzie serwują lokalną, domową kuchnię. Polecamy ręcznie robiony makaron podawany z cebulką.
Zatoczka kaplicy 36°58,05’N 023°00,23’E
Trzecie miejsce, gdzie również można zacumować, to mała i krótka keja leżąca w południowo wschodniej części zatoki. Miejsce to nazywane bywa Zatoczką Kaplicy, od leżącej przy kei – kapliczki Aghios Georgios.
Ponieważ w wodzie przy samej kei leżą duże kamienie, trzeba stawać daleko od kei lub podchodzić do niej dziobem. Drugim utrudnieniem jest bardzo stromo opadające dno, już ok. 25 metrów od kei jest prawie 15 m głębokości. Tu również, podobnie jak w obu poprzednich miejscach, słabo trzyma kotwica.
Brak wody i prądu. W pobliżu można też stanąć na kotwicy – pamiętajcie, że jest tam głęboko.
Najbliższe tawerny, kawiarnie i sklepy mieszczą się w oddalonym o prawie 2 km Paralia Kipraissi, gdzie możecie dojść pieszym szlakiem wzdłuż wybrzeża.
W żadnym z
tych miejsc nigdy nie płaciliśmy za postój.
Gerakas
Ostatni port przed Monemvasią leży w głębi malowniczego fiordu. Do prawdziwego norweskiego fiordu jest mu daleko, ale ponieważ w Grecji takie ukształtowanie wybrzeża jest dość rzadkie, możemy określi je mianem „greckiego fiordu”. Jak doskonale Gerakas ukryte jest w głębi zatoki zobaczyć mogą tylko wpływający do niego żeglarze.
Już w starożytności naturalnie ukształtowany i bezpieczny port Ierax, bo tak się wówczas nazywał Gerakas, był ważnym punktem na mapach żeglarskich. Na wzgórzu nad dawnym portem promowym znajdują się ślady dawnego miasta Zarax, pochodzącego z czasów hellenistycznych. Wielkość murów cyklopowych, których część się zachowała, świadczy o zamożności ówczesnych mieszkańców. Port ze stoczniami funkcjonował też za czasów bizantyjskich, rzymskich i weneckich.
Podczas panowania Wenecji, Gerakas nazywano też „Porto Cadena” – port łańcuchowy, bo tak jak w Nafplio rozciągnięty między skałami łańcuch blokował wejście do portu. Druga nazwa z tego okresu „Porto Delle Botte” – port beczkowy związana jest z tym, że było to główne miejsce eksportu wina „Malvasia”. To pochodzące z regionu Monemvasi wino już wówczas uważane było za najznakomitsze wśród białych win.
Brak plaży sprawia, że rzadko docierają tu turyści, dzięki czemu możemy cieszyć się kolejną nieskażoną przez turystykę wioską. Na końcu zatoki znajduje się duże, płytkie rozlewisko, które przyciąga duże ilości ptactwa.
Można wybrać się pontonem na przeciwległy brzeg, gdzie jest mała jaskinia (zaznaczona na mapce).
Port to zaledwie kilkanaście domów ulokowanych wzdłuż wybrzeża. Gdy byliśmy tu pierwszy raz, zaskoczyło nas to, że w tak małej miejscowości są aż 4 tawerny. Wyjaśnienie jest proste, stałymi bywalcami tawern są mieszkańcy okolicznych wiosek i żeglarze, którzy doskonale wiedzą, że można tu zjeść zawsze świeżą rybę. My najchętniej jadamy w tawernie „Remetzo”, tej leżącej na samym końcu idąc w stronę laguny.
Port Gerakas, Ieraka, Yeraka 36°47,12’N 023°05,18’E
Gerakas to spokojny i ustronny port. Możecie w nim zacumować w dwóch miejscach. Pierwsze (lepsze i bezpieczniejsze) to miejsce przy dawnej kei promowej, gdzie jest wystarczająco głęboko. Na kei jest woda, ale nie ma prądu. Można tu skorzystać z zewnętrznego prysznica, który jest na tyłach budynku punktu medycznego. Obok niego jest drabinka, po której łatwo zejść do wody, by się wykąpać.
Drugie miejsce, gdzie możecie zacumować, mieści się głębiej w zatoce, przy kei naprzeciwko tawern. Cumując w tym miejscu musicie uważać na kamienie leżące na dnie, przy samej kei. Najlepiej zacumować dziobem, ale jeśli cumujecie rufą, musicie stanąć dalej od kei.
Możecie też stanąć tu na kotwicy, ale trzeba uważać na kotwice jachtów stojących przy kei (często są one wyrzucone niemal po drugiej stronie zatoki). Uważajcie, gdyż dalej w kierunku laguny robi się płytko.
Jeśli bardzo potrzebujecie wodę i prąd, można spytać w którejś z tawern. Przy silnych północnych wiatrach w zatoce tworzy się nieprzyjemna fala i postój przy tawernach jest niewygodny. Musicie wtedy koniecznie zachować większe odstępy pomiędzy cumującymi jachtami, gdyż stojące blisko siebie jachty mogą zderzać się masztami.
Byliśmy tu kilkanaście razy i nigdy nie zapłaciliśmy za postój. W porcie jest mały, lokalny sklepik, gdzie można kupić tylko podstawowe produkty, ale nie zawsze jest czynny.
Monemvasia
Monemvasia to wyjątkowe miejsce, starożytne miasto – twierdza z ponad 1500 letnią historią.
Wprowadzenie
Przypływając z północy, z daleka widać tylko potężną skałę wystającą z morza i nic nie wskazuje, że na jej szczycie powstało nigdy niezdobyte miasto.
Monemvasia stała się wyspą, gdy na początku naszej ery silne trzęsienie ziemi oddzieliło ją od lądu. Od tego czasu można było dostać się na nią tylko wąskim przesmykiem z mostem zwodzonym. Stąd zapewne wzięła się nazwa: monemvasia oznaczająca jedyne wejście.
Niemal cała wyspa to pionowe skaliste urwiska, które zbudowanemu na górze miastu zapewniały doskonałą, naturalną obronę przed ewentualnymi atakami.
Płynąc dalej do portu w Gefirze, okrążamy wyspę i dopiero po minięciu jej wschodniego cypla naszym oczom ukazuje się dolne miasto, przyklejone do południowego zbocza stromej góry. Takiego widoku z wody wielu nam zazdrościło, bo z lądu miasto jest całkowicie niewidoczne. Żeglując wzdłuż wyspy widać jak doskonale jest obwarowane i nic dziwnego, że nigdy nie zostało zdobyte.
Idąc drogą wzdłuż wybrzeża z Gefiry do Monemvasi możemy natomiast zobaczyć pozostałości twierdzy i część murów obronnych na szczycie wzniesienia. To właśnie tam na rozległym płaskowyżu około 600 roku naszej ery Bizantyjczycy założyli Monemvasię, największą twierdzę Peloponezu. Z czasem u podnóża gór, powstało dolne miasto, które otoczono ze wszystkich stron potężnymi murami. Zarówno dzięki swemu położeniu, jak i silnej fortyfikacji i naturalnej ochronie, Monemvasia bardzo szybko stała się dużym i ważnym portem na Morzu Śródziemnym. Oprócz standardowych towarów – oliwy i ceramiki, eksportowano stąd przede wszystkim białe wino Malvasia, pochodzące z tutejszych winnic. Wino to znane i cenione było w całym Bizancjum. O „Malvaisi” wspominał nawet Szekspir w swoim dramacie Ryszard III.
Wskazówki dla zwiedzających
Na zwiedzanie Monemvasi, jeśli to możliwe, warto przeznaczyć cały dzień. Kilka razy załogi mówiły: „obskoczymy miasteczko raz dwa i po południu możemy płynąć dalej”. Okazywało się potem, że po godzinie od przekroczenia bramy miasta dzwonili do nas z pytaniem „możemy zostać w porcie do jutra?” – ale być może, tylko nam trafiały się takie „romantyczne” załogi :-).
Z portu w Gefirze do Monemvasi jest około 2 km, ale można ten dystans pokonać częściowo autobusem, który kursuje od wejścia na groblę, łączącą ląd z wyspą, do bramy miasta (1 euro od osoby).
Ci, którzy lubią wyprawy trekkingowe i mają na jachcie odpowiednie obuwie, mogą wspiąć się na szczyt bocznym wejściem z pominięciem dolnego miasta lub obejść wyspę wokół wyznaczonymi trasami.
Dolne miasto
Sama wyspa jest niewielka ma zaledwie 1,5 km długości i 500 m szerokości, ale żeby ją dobrze poznać trzeba spędzić tu trochę czasu.
Po przekroczeniu wąskiej bramy wkraczamy w inny świat. Nie ma tu ruchu samochodowego i cały transport opiera się na mułach i osłach.
W miasteczku są dwie główne ulice, przecinające się na centralnym placu z dzwonnicą i dawnym meczetem, w którym dziś mieści się niewielkie muzeum. Pierwsza droga z zachodu na wschód prowadzi od wejścia do końca murów, gdzie jest przejście do latarni morskiej, i tak jak przed wiekami i dziś jest to główna ulica handlowa. Przy brukowanej uliczce skupione są sklepiki, tawerny, kawiarnie i bary.
Druga uliczka zaczyna się przy niewielkiej południowej bramie nad brzegiem morza, zwanej Portello, gdzie jest niewielka platforma kąpielowa. Idąc tą drogą na północ dotrzemy do schodów wiodących do górnego miasta. Schodząc z tych dwóch utartych szlaków zaczyna się bardziej ekscytująca wędrówka. Klucząc uliczkami raz wracamy w miejsce gdzie zaczynaliśmy, następnym razem trafiamy na ścianę kończącą drogę, a innym na drzwi do czyjegoś domu, w każdym razie jest ciekawie.
Miasto to mieszanina stylów czemu nie należy się dziwić, gdyż portem rządzili nie tylko Bizantyjczycy, lecz także Wenecjanie, Frankowie i Turcy. Każdy kto tu panował pozostawił ślad w architekturze.
Górne miasto
Zwiedzenie dolnego miasta da nam tylko częściowy obraz tego niezwykłego miejsca. Warto więc wybrać się krętą, dość stromą ścieżką do górnego miasta. Nam droga na górę minęła nie wiadomo kiedy, bo co chwilę robiliśmy przerwę na zdjęcia, zresztą takich jak my było więcej.
Jedyne wejście do górnego miasta to wąski wykuty w skale tunel, zamykany masywną bramą. Będąc na górze i spacerując wzdłuż skalnych urwisk doskonale widać, że była to cytadela nie do zdobycia.
Zwiedzając pozostałości domów, magazynów, łaźni i murów obronnych byliśmy pod dużym wrażeniem wielkości ówczesnego miasta. Pośród ruin znajduje się ogromna średniowieczna cysterna, która przypomina, że na wyspie nie ma źródła słodkiej wody. Trzeba ją było magazynować, by podczas suszy czy oblężenia miasto miało wodę. Najcenniejszym zabytkiem na wzgórzu jest bardzo dobrze zachowany kościół Aghia Sophia z XII w. z cennymi freskami wewnątrz. Ale jednak to panorama miasta z góry i widoki rozciągające się wokół najbardziej zrekompensowały nam wysiłek wejścia na szczyt wyspy.
Górne miasto jest niezamieszkałe od czasu II Wojny Światowej, ale dolne nigdy nie zostało całkowicie opuszczone. Dlatego Monemvasia jest jedyną twierdzą, która od czasu zbudowania do dziś pozostała zamieszała. Pierwszymi, którzy na nowo „odkryli” Monemvasię byli oczywiście malarze i pisarze. Od czasu gdy turyści zainteresowali się tym miejscem zaczęto remontować kolejne domy, w jednych powstały ciekawe butikowe hotele i pensjonaty, a w innych restauracje, tawerny i bary. Na szczęście kontrolę nad całą wyspą objęło Ministerstwo Kultury, które wprowadziło bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące odbudowy i renowacji budynków. Dzięki temu, nie ma w miasteczku szpecących kabli, przewodów czy rur. Nawet klimatyzatory i liczniki elektryczne są tak wkomponowane, że nie psują panującego tu wciąż klimatu średniowiecznej osady. Mamy nadzieję, że obostrzenia zakazujące budowy nowych budynków ustrzegą Monemvasię przed komercjalizacją.
Gdzie cumować w Monemvasi
W Monemvasi możecie zacumować w dwóch miejscach.
Gefira, Monemvasia 36°41’N 023°02,34’E
Można zatrzymać się w porcie Gefira, zwanym też na wyrost mariną. Port, po przedłużeniu falochronu, jest dobrze chroniony przed wiatrem i falą. Najlepiej i najbezpieczniej jest zacumować longside przy wschodnim pirsie. Zdarza się, że gdy w porcie jest tłok, jachty stają w tym miejscu burta w burtę.
Można też zacumować w głębi portu, przy pirsie południowym. Jest tam wystarczająco głęboko, ale lepiej nie rzucać kotwicy. W wodzie jest bardzo dużo starych łańcuchów i mooringów, więc łatwo można zahaczyć o nie kotwicą. Są tam 2-3 mooringi, jednak trudno je znaleźć bez pomocy kogoś miejscowego.
Kolejne miejsce w porcie, gdzie można stanąć to północny pirs. Miejsca od wewnątrz są zajęte przez lokalne łodzie, więc możecie zacumować od północy. Uwaga, bliżej brzegu jest płytko. Cumując w tym miejscu, trzeba wyrzucić dużo łańcucha kotwicznego, gdyż kotwica kiepsko trzyma. Woda jest dostępna na kei, nie ma prądu, a paliwo dowożone jest autocysterną.
Gdyby nie było miejsc w porcie, możecie stanąć na kotwicy przed wejściem do portu, jednak przy silnych wiatrach północnych występuje tam dość duża fala. Uwaga, wiosną 2019 roku silne sztormy uszkodziły końcówkę falochronu, który do końca 2019 roku nie był jeszcze naprawiony. Wpływając do portu należy ją mijać szerokim łukiem, uważając jednocześnie na spłycenia bliżej brzegu.
Jeśli chodzi o opłaty, to byliśmy tu kilkanaście razy i tylko 2 razy płaciliśmy za postój. Kiedyś silny sztorm zatrzymał nas tu na 3 dni. Również wtedy nikt nie przyszedł po opłatę za postój. Atrakcją jest żyjąca w porcie rodzina żółwi.
Pirs przy grobli 36°41,22’N 023°02,52’E
Drugie miejsce, gdzie możecie stanąć, leży bliżej właściwej Monemvasii. Zacumować można po obu stronach pirsu leżącego przy grobli łączącej fortecę z lądem lub stanąć w pobliżu na kotwicy.
Przy silniejszych wiatrach północnych jest tu niebezpieczne.
Gdzie warto zjeść
W Gefirze znaleźć można bardzo dużo doskonałych tawern, a jedzenie jest wyśmienite i niedrogie. Polecamy naszą ulubioną gyrosownię „to Korali”.
Robiąc zakupy, musicie spróbować lokalnych ciasteczek migdałowych. Jest tu kilka sklepów, w tym warzywne, rybne i mięsne. W każdą sobotę na dużym parkingu na północ od grobli odbywa się targ z lokalnymi produktami. Przez parę lat w mieście funkcjonował mały sklep żeglarski, jednak w 2019 roku został zamknięty.
To również może Cię zainteresować: Wyspa Hydra
Autorzy: Elżbieta i Piotr Kasperaszek
Od 30 lat przemierzają Grecję jachtem i nie tylko. Autorzy 7 przewodników żeglarskich o Grecji, w tym jeden „242 miejsca w Grecji, które można zobaczyć, żeglując” adresowany nie tylko dla żeglarzy oraz książki kucharskiej o kuchni greckiej. Przez wiele lat publikowali artykuły w Żaglach i Jachtingu. Pierwszy przewodnik – „Grecja, najlepsze trasy dla żeglarzy” uzyskał dwie prestiżowe nagrody: Nagrodę im. Leonida Teligi za rok 2015 oraz Nagrodę Magellana, za najlepszy przewodnik za rok 2015. Przewodnik „242 miejsca w Grecji, które można odwiedzić, żeglując” został wyróżniony przez Magazyn Literacki KSIĄŻKI, w kategorii – najlepsze publikacje turystyczne 2022 roku.
Posty w kategorii
Kalymnos
Kalymnos to górzysta wyspa leżąca zaledwie kilka mil morskich na północ od wyspy Kos.... więcej »
zobacz więcejZatoka Sarońska i Argolidzka – żeglujemy w Grecji
Zatoki Sarońska i Argolidzka to doskonały wybór na zdobywanie pierwszych doświadczeń żeglarskich w Grecji.... więcej »
zobacz więcejWyspa Ios
Ios - ulubiona wyspa młodzieży. Słynie z przepięknych plaż, a w sezonie z otwartych... więcej »
zobacz więcej