Wyspa Santorini
24 06 2021
Santorini to jedna z najbardziej znanych turystycznych wysp na świecie i niemal każdy ma ją na swojej liście miejsc, które chce zobaczyć. To, co dziś tak nas zachwyca jest wynikiem erupcji wulkanu w czasach prehistorycznych, około 3,5 tys. lat temu, który rozerwał okrągłą wówczas wyspę na części.
Pierwsza nazwa wyspy Strongile, Strongili – okrągła pochodzi od jej pierwotnego kształtu. Na skutek wybuchu wulkanu środek wyspy zapadł się i wypełnił wodą, tworząc dzisiejszą kalderę, a reszta rozpadła się na mniejsze wyspy: Santorini, Thirassie, Nea Kameni, Palea Kameni i Aspro. Dziś tworzą one coś w rodzaju pierścienia wokół zapadniętego krateru. Wulkan ten nadal jest aktywny, o czym co jakiś czas daje znać, a aktywność uśpionego na razie wulkanu doskonale widać i czuć na wyspie Nea Kameni.
Za każdym razem, gdy wpływamy do kaldery słyszymy te same słowa – „Zdjęcia nie kłamały!”. To chyba jedno z tych niewielu miejsc, które w rzeczywistości wygląda dokładnie tak, jak na zdjęciach. Te najbardziej spektakularne widoki w całej Grecji tworzą pionowe ściany kaldery z przyklejonymi na jej zboczach białymi miastami Santorini – Thirą, Imergovili i Oia. Klify miejscami mają niesamowite barwy, utworzone przez poziome pasy czerwonych, czarnych i zielonych skał.
Co znajdziesz w tym artykule:
Historia Santorini
Oprócz bajkowej scenerii Santorini przyciąga też historią zaginionej Atlantydy. Historię o zaginionym mieście jako pierwszy opisał Platon, jeden ze słynnych greckich filozofów. Według niego Atlantyda była niezwykle rozwiniętą, światową potęgą morską, która na skutek strasznego trzęsienia ziemi i potopów w ciągu jednego dnia zatonęła w morzu. Jednym z wielu naukowców, badaczy próbujących rozwiązać tajemnicę mitycznego miasta był Jacques Cousteau, który przez wiele lat nurkował w wodach kaldery. Niestety, większa część wyspy jest dziś mocno skomercjalizowana, ale zwiedzając ją indywidualnie, wciąż można odkryć urocze zakątki wyspy, omijając bardzo zatłoczone ulice Oia.
Pierwsi mieszkańcy pojawili się na Santorini już 3000 lat p.n.e. Byli to Minojczycy, przedstawiciele najstarszej cywilizacji basenu Morza Śródziemnego, którzy przybyli z sąsiedniej Krety. Wykopaliska dowodzą, że istniało tu bogate miasto z bardzo ważnym portem handlowym. Niestety, wybuch wulkanu spowodował koniec kultury minojskiej, i to nie tylko na Santorini. Na skutek wybuchu powstało tak ogromne tsunami, że zatopiło sąsiednie wyspy i zmyło z ich powierzchni ślady ówczesnej cywilizacji. Po tym kataklizmie wyspa długo była niezamieszkana.
Ponowny rozwój nastąpił w starożytności, gdy na wyspę dotarli Dorowie i zmienili jej nazwę na Thira – od imienia ich przywódcy. Nazwa ta funkcjonuje do dziś i używana jest równie często jak Santorini. Wyspa stała się w tym czasie ważnym ośrodkiem handlu z Afryką i Europą, a jej główne miasto Thira (leżące na wzgórzu nad dzisiejszą Perisą) w czasach jej największego rozkwitu liczyło ponad 5 tys. mieszkańców.
Podczas panowania Rzymian wyspa powoli podupadała. Dopiero Wenecjanie przywrócili jej znaczenie, czyniąc z niej na powrót ważny port handlowy. To oni zaczęli używać nazwy Santorini od kościoła Saint Irini, który stał w pobliżu portu. Wenecjanie wznieśli na wyspie wiele twierdz i ufortyfikowanych pałaców, których pozostałości do dziś widać w wielu miejscach.
Podczas okupacji tureckiej Santorini cieszyła się względną autonomią, płacąc w zamian sułtanowi odpowiednie podatki. W tym czasie rozwinęło się rolnictwo, oprócz wielu winnic pojawiły się liczne uprawy pomidorów i grochu, a także przetwórstwo z nimi związane. Kwitł handel tymi produktami, a własna, liczna flota najlepiej świadczyła o zamożności mieszkańców. Silna flota Santorini znacząco wsparła walkę o niepodległość Grecji. Wraz z rozwojem techniki i wyparciem żaglowców przez statki parowe, wyspa zaczęła powoli tracić na znaczeniu.
Kolejnym ciosem dla Santorini było trzęsienie ziemi w 1956 roku, w którym zginęło 80 osób, a wiele domów zostało zrównanych z ziemią, zwłaszcza tych leżących na zboczach kaldery w Oia i Thirze. W niektórych miejscach, jak choćby w wiosce Episkopi Gonia, nadal można zobaczyć ruiny domów po tym trzęsieniu. Mieszkańcy namawiani byli do przeprowadzki w bardziej bezpieczne miejsca w centrum wyspy, ale niewielu się na to zdecydowało.
Podczas trzęsienia ziemi najbardziej ucierpiała stolica wyspy Thira, gdzie 80% domów zostało zniszczonych. Odbudowując miasto, musiano brać pod uwagę możliwość powtórki wstrząsów i dlatego w wielu przypadkach wrócono do tradycyjnych sposobów budowania domów, jakie stosowano tu od starożytności. Można je nazwać domami jaskiniowymi, gdyż były to właściwie jaskinie i ziemianki wykute w skale, a oprócz bezpieczeństwa zapewniały też stałą temperaturę wewnątrz mieszkania. Materiał z wydrążonych jaskiń doskonale nadawał się na spoiwo zewnętrznych części domów. Domy wydrążane są jeden nad drugim, w miękkiej skale kaldery, a budynki ciasno przylegają do siebie, co sprawia, że dach położonego niżej jest automatycznie tarasem czy podwórkiem wyżej stojącego domu.
Dzisiaj większość z tych odbudowanych w latach 50. domów jest zamieniona w pensjonaty i hoteliki, które nie narzekają na brak gości, bo ich głównym atutem jest niesamowity, niczym nie przesłonięty widok na kalderę. To właśnie po tym trzęsieniu ziemi, kiedy nie działały porty, a rolnictwo i niemal cały przemysł podupadł, mieszkańcy Santorini postawili na turystykę, wykorzystując naturalne piękno wyspy. Dziś toczą się dyskusje, jak tę ekspansje okiełznać, ale chyba jest już na to za późno.
Z wizytą w Oia
Ogromna ilość turystów przypływa na jednodniowe wycieczki z Krety i Ios, a ich głównym celem jest wizyta w Oia, która jest tutejszym magnesem turystycznym. Co wieczór mury XIII-wiecznego zamku weneckiego dosłownie „oblepione” są ludźmi, chcącymi uchwycić ponoć najpiękniejszy zachód słońca. Za sprawą reklamowanych na całym świecie malowniczych widoków kaldery, Santorini stało się najpopularniejszym miejscem w Grecji na zawarcie ślubu. Wiele par, które nie dysponują odpowiednim budżetem, organizują na wyspie samą sesję zdjęciową, więc widok na każdym kroku młodych par w ślubnych kreacjach nikogo tu nie dziwi.
Spacerując uliczkami Oia, natkniecie się na pewno na przepiękną, klimatyczną księgarnię, którą wiele lat temu otworzyła para Amerykanów.
Księgarnia zlokalizowana jest w jednym z „jaskiniowych” domów i od podłóg po stropy wypełniona jest książkami w najróżniejszych językach. Oprócz nowości i najpopularniejszych tytułów można w niej kupić grecką literaturę klasyczną, a także pierwsze wydania znanych książek. Co prawda ceny niektórych z nich przyprawiają o zawrót głowy, ale widocznie znajdują się na nie kupcy. Wiele egzemplarzy książek opatrzonych jest odręcznie napisanymi przez właścicieli księgarni krótkimi recenzjami i informacjami.
Thira – stolica Santorini
W obecnej stolicy – Thirze w oczy rzuca się kościół z wysoką ozdobną wieżą zegarową, która jest chyba najwyższą budowlą na Santorini. Ten najładniejszy kościół Thiry, to katedra Jana Chrzciciela, jeden z niewielu katolickich kościołów na wyspie. Katedrę wybudowali Wenecjanie w XIII w., jednak obecna jej forma to wynik odbudowy po trzęsieniu ziemi w 1956 roku.
W pobliżu znajduje się stacja kolejki linowej, która usprawniła komunikację z portem. Kolejka jest ułatwieniem dla turystów, którzy nie chcą lub nie są w stanie pokonać dość stromego podejścia na górę kaldery.
Osły i muły wykorzystywane do transportu turystów doczekały się (i słusznie) licznej i aktywnie działającej grupy obrońców. Warunki pracy tych zwierząt i ich stan fizyczny bardzo często jest nie do zaakceptowania, tym bardziej że alternatywą jest kolejka linowa. Cena biletu – 6€, dzieci 3€.
Schodów prowadzących na górę jest niemal 600 i każdy stopień został ponumerowany, więc wiadomo, w którym momencie wspinaczki się jest.
W Thirze miejscem ze wspaniałym widokiem na kalderę jest tawerna „Aris”, do której, jak to często bywa, trafiliśmy przypadkowo. Jedzenie doskonałe i ceny, jak na Santorini, całkiem znośne, no i te widoki w gratisie!
Pyrgos – dawna stolica wyspy
Około 5 kilometrów na południe od Thiry, nieco w głębi lądu, leży Pyrgos – dawna stolica Santorini. To kwitnące 400 lat temu, podczas panowania Wenecjan, miasto dziś jest nieco sennym miasteczkiem z labiryntem uliczek.
Na jego obrzeżach znajdziecie pozostałości weneckiej twierdzy, która jest dodatkowo doskonałym punktem widokowym na całe Santorini. Z tego miejsca bardzo dobrze widać ukształtowanie wyspy – zachód ze stromymi klifami i płaski wschód, gdzie jest lotnisko. To na tych wschodnich równinach, dzięki żyznej, powulkanicznej glebie, rosną tutejsze słynne pomidory, groch i przede wszystkim winorośl.
Imerovigli – nasza miejscówka na zachód słońca
Za każdym razem, gdy przypływamy na Santorini, staramy się wyszukać nowe miejsce na oglądanie zachodu słońca i właściwie wszędzie widoki są piękne, choć nam jednak najbardziej podoba się Santorini widziane z pokładu jachtu.
Również wśród turystów coraz popularniejsze stają się parogodzinne rejsy „pseudo żaglowymi” katamaranami, które są utrapieniem dla żeglarzy. Coraz liczniejsza flota tych jednostek niemal w całości opanowała Vlychadę – jedyny port jachtowy Santorini.
Jeżeli nie chcecie „walczyć” o dobrą miejscówkę w Oia, to zdecydowanie luźniej będzie w Imerovigli, gdzie doskonałym punktem widokowym są pozostałości weneckiej twierdzy leżące na wzgórzu Skaros, nad brzegiem kaldery.
Dodatkową atrakcją tego miejsca jest ładny kościół wybudowany poniżej skał, całkowicie niewidoczny z góry, do którego prowadzi wąska ścieżka spod ruin twierdzy.
Stanowiska archeologiczne na Santorini
Będąc na Santorini, często zapomina się o dwóch najważniejszych stanowiskach archeologicznych wyspy – Akrotiri i starożytnej Thirze. Dobrym rozwiązaniem jest kupienie biletu łączonego na te dwa stanowiska plus muzeum prehistorycznego w Thirze (Uwaga, nie pomylcie, jak nam się to przydarzyło, tego właściwego muzeum z muzeum archeologicznym Thiry). Wykopaliska Akrotiri znajdują się w południowej części wyspy. Jeśli nie wypożyczycie samochodu, to z Thiry dość często kursują tam autobusy.
Akrotiri
Akrotiri to doskonale zachowane ruiny minojskiego miasta, zniszczonego przez wybuch wulkanu. Nazwano je Akrotiri, tak jak najbliższa miejscowość, bo jego prawdziwa nazwa wciąż pozostaje nieodkrytą tajemnicą. Dawna osada mogłaby nigdy nie zostać odnaleziona, gdyby nie trzęsienie ziemi w 1956 roku, które częściowo ją odsłoniło. Na terenie wykopalisk wciąż trwają prace, ale spory ich fragment jest udostępniony do zwiedzania. Całość jest zadaszona, a ponad odkopanymi domami wybudowano kładki. Oglądanie dawnego miasta z wysokości daje dużo lepsze wyobrażenie, aniżeli patrzenie na nie z poziomu chodnika. Część trasy poprowadzona jest też na dole, tak by można było zajrzeć do wnętrza dawnych domów.
Bardzo często Akrotiri porównywane jest z włoskimi Pompejami, ale jest jednak spora różnica czasowa między tymi miastami. Pompeje założone w 600 roku p.n.e. zostały zniszczone przez wulkan w 79 r. n.e., zaś Akrotiri Minojczycy założyli 4000 lat wcześniej, a zniknęły z powierzchni ziemi 1500 lat p.n.e.
Akrotiri zachowało się w bardzo dobrym stanie, dzięki temu, że miasto najpierw zostało zasypane grubą warstwą popiołu i pumeksu, a dopiero później przykryły je gorące kamienie i lawa. Dzięki temu doskonale zachowały się nie tylko domy, place, ulice, ale też przedmioty codziennego użytku, meble, a nawet freski i mozaiki zdobiące bogatsze domy. Jak wielką ilość skał musiano usunąć, doskonale widać, gdy stoi się na obecnym poziomie ziemi, gdzie w tamtych czasach były dachy trzy- i czteropiętrowych domów.
Tym, co różni Akrotiri od Pompei jest też to, że w Akrotiri nie znaleziono żadnego szkieletu ludzkiego czy zwierzęcego, ani żadnych kosztownych przedmiotów i wartościowych narzędzi. Prawdopodobnie wiele wstrząsów poprzedzających erupcję, skłoniło Minojczyków do ucieczki z miasta z całym dobytkiem, ale czy zginęli w portach, czy podczas rejsu pozostaje w sferze domysłów historyków. Doskonale zachowane freski oraz malunki na wazach i innych naczyniach są cennym źródłem informacji zarówno o wyglądzie ówczesnej wyspy, jak i codziennym życiu jej mieszkańców. Malowidła przedstawiają między innymi duży port z ogromną ilością statków, co świadczy o tym, iż było to znaczące miejsce w drodze na Bliski Wschód.
Minojczycy oprócz doskonale opanowanych umiejętności żeglarskich, byli też pomysłowymi inżynierami i wynalazcami w różnych dziedzinach. Mieszkańcy miasta mieli do dyspozycji sieć wodociągów z ciepłą i zimną wodą, do tego system kanalizacyjny i nawet spłukiwane toalety. Spacerując między odkopanymi domami, można zobaczyć między innymi pierwsze toalety minojskie i zachowaną kamienną wannę.
Po zwiedzeniu Akrotiri doskonałym uzupełnieniem jest obejrzenie w muzeum prehistorycznym w Thirze niektórych z odkopanych sprzętów, waz, kubków a także fresków. Niestety, część eksponatów znajduje się w Atenach, ale to, co zostało na miejscu i tak doskonale pokazuje na jak wysokim poziomie była wtedy cywilizacja minojska.
Paleia Thira
Drugim ważnym stanowiskiem archeologicznym na Santorini jest antyczna Paleia Thira leżąca na wzgórzu, pomiędzy dwoma turystycznymi miejscowościami wyspy – Perisą i Kamari. Dotrzeć na górę można w dwojaki sposób: samochodem z Kamari (pełną serpentyn drogą) lub pieszo (szlakiem wytyczonym z Perisy).
Planując pieszą wycieczkę, weźcie jednak pod uwagę, że jest to teren, gdzie słońce mocno daje się we znaki, więc pamiętajcie o zapasie wody i nakryciu głowy. Nawet jeśli ruiny nie są waszą największą pasją, to dla widoków, jakie rozpościerają się ze wzgórza, warto odwiedzić to miejsce.
Starożytne miasto zostało założone jako kolonia Sparty. Nazwano je Thira – od imienia ich przywódcy Therasa. Nazwa miasta stała się od tego czasu nową nazwą wyspy.
By zabezpieczyć się przed atakami najeźdźców, ówczesne miasto wybudowano na 400-metrowym urwisku, co zapewniło mu naturalną ochronę. Dzięki handlowi winem i oliwą, starożytna Thira była dużym i bogatym miastem, o czym świadczą pozostałości po okazałych domach otoczonych tarasami i kolumnami.
Do dziś widać też główną ulicę, która ma prawie kilometr długości. Wzdłuż niej ciągną się ruiny domów, świątyń, łaźni i innych budynków użyteczności publicznej, jak choćby teatru dla 1,5 tys. widzów.
Na dość rozległym terenie jest też spora liczba najrozmaitszych świątyń i kaplic zbudowanych ku czci bogów greckich, ale też egipskich, których czczono tu, gdy na wyspę dotarli Grecy z Aleksandrii. Świadczy to niewątpliwie o otwartości Greków w czasach hellenistycznych na różne kultury i religie.
W cieniu wulkanu
Wszystko, na co spojrzymy na Santorini, związane jest z jej wulkaniczną przeszłością i wokół wulkanu „się kręci”: kaldera, budownictwo, rolnictwo, obecna turystyka i niezwykłe plaże, o których nie możemy nie wspomnieć.
W zależności od tego, jaki rodzaj skał je otacza, piasek, żwir czy kamienie, mają barwę białą, żółtą, czerwoną lub czarną. Większość plaż znajduje się na południowym i wschodnim wybrzeżu, gdzie są główne ośrodki turystyczne. Gdy pierwszy raz zobaczyliśmy czarną plażę w Kamari, to okazało się, że jest ona właściwie dwukolorowa, bo w miejscach suchych była ciemnoszara a mokrych czarna. Naturalną obawą jest to, że ten czarny piasek będzie brudził wszystko na czarno, ale tak się nie dzieje.
Najbardziej znaną plażą na Santorini jest plaża czerwona, na południu wyspy w pobliżu miejscowości Akrotiri. Otaczają ją wysokie, czerwono-brunatne klify, od których wzięła się nazwa plaży. Pomimo ciągłego zagrożenia osunięciem się skał, ignorując ostrzeżenia, turyści wciąż korzystają ze ścieżki łączącej ją z sąsiednią plażą.
Ale klify najlepiej prezentują się od strony wody, więc przy sprzyjającej pogodzie najlepiej stanąć w jej pobliżu na kotwicy.
Inną ciekawie ukształtowaną przez naturę plażą jest Vlychada, znajdująca się na zachód od portu. Plaża została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co nie dziwi, gdy patrzy się na te wulkaniczne skały o fantastycznych kształtach, powstałych na skutek działania wiatru, piasku i wody.
Co warto spróbować będąc na Santorini
Choć głównym źródłem dochodu mieszkańców Santorini jest turystyka, to wyspa czerpie też zyski z rolnictwa. Tutejsze pomidory są niewielkie i przypominają pomidorki koktajlowe. Słyną z wyjątkowej słodyczy oraz intensywnego koloru i smaku. Kiedyś produkcja pomidorów była tak duża, że pastę pomidorową w puszkach wysyłano w dużych ilościach na inne wyspy, a także do Europy.
Obok portu w Vlychadzie stoi dawna przetwórnia pomidorów, w której dziś jest muzeum pokazujące ich uprawę i kolejne etapy produkcji pulpy. Atrakcją jest możliwość samodzielnego zamknięcia puszki, do której można włożyć co tylko się chce (zamknięcie w środku pierścionka zaręczynowego mogłoby być ciekawą formą oświadczyn).
Santorini słynie też z wybornych win, zwłaszcza białych. Najstarsze krzewy winorośli (z tych rosnących obecnie) na wyspie mają podobno 200 lat. Kiedyś Santorini była ważnym przystankiem dla kupców podróżujących na Bliski Wschód i dla pielgrzymów udających się do Ziemi Świętej. Ponieważ wodę pitną trudno było przechowywać na pokładach statków podczas długich rejsów, a do tego była towarem deficytowym na wielu wyspach, zastępowano ją po prostu winem. Aby zapewnić stałe dostawy dla statków, na Santorini rozwinęła się produkcja wina z miejscowych odmian, tym samym rozsławiając je na cały basen Morza Śródziemnego.
Tutejsze winnice wyglądają nieco inaczej niż gdzie indziej. Silne zimowe wiatry i brak opadów latem wymusiło takie kształtowanie krzewów, by rosły jak najniżej, bez żadnych podpór.
Rośliny przycina się przy samej ziemi, a wypuszczone pędy zwijane są w okręgi wokół pnia tak, że tworzy się coś w rodzaju kosza, który chroni i osłania kiście winogron. Najbardziej rozpowszechnionym szczepem jest Assyrtiko, na bazie którego powstają doskonałe wina wytrawne. Wyspa słynie też ze słodkiego, deserowego wina Vinsanto.
W każdej tawernie można zamówić tutejsze wina, a dla bardziej zainteresowanych uprawą i całym procesem wytwarzania na wyspie jest wiele winnic otwartych dla zwiedzających.
Ceny degustacji są różne od 12€ za 4 wina do 35€ za 10, ale widzieliśmy też ofertę za 150€ za 8 win. W tradycyjnej winnicy rodziny Koutsoyannopoulos, oprócz degustacji, można zwiedzić piwnice, gdzie znajduje się muzeum w niezwykle ciekawy sposób pokazujące historię winiarstwa (14€ za 4 wina do degustacji i zwiedzanie muzeum – naprawdę warto), bardziej nowoczesna jest winnica Argylos leżąca między Pyrgos a Kamari, a najpopularniejsza to Santo Wines z przepięknymi widokami na kalderę.
Miłośnicy ouzo też najdą coś dla siebie. Warto odwiedzić destylarnię Canava, gdzie oprócz degustacji ouzo i różnych wytwarzanych tam likierów, można zapoznać się z historią codziennego życia na Santorini.
Będąc w tawernie, nie zapomnijcie zamówić miejscowych dań: favy – pasty z gotowanego grochu z cebulką i oliwą, psefto keftedes – placuszków z pomidorów lub sałatkę, do której dodaje się tu kapary, ich liście i miejscowy kozi ser „chloro”.
Możemy polecić gyrosownię „Pitogyros” w Oia. Pomimo położenia w bardzo turystycznym miejscu zarówno souvlaki, jak i gyros były doskonałe (no może nieco droższe niż na innych wyspach, ale właściwie wszystko na Santorini nieco więcej kosztuje).
Gdzie cumować na Santorini
Port jachtowy Vlichada 36°20,2’N 025°26,1’E
Vlichada jest jedynym portem jachtowym na Santorini. Bardzo często nazywa się go na wyrost mariną.
Vlichada nigdy nie była portem przyjaznym dla żeglarzy. Prócz ciągłych problemów z głębokością na wejściu do portu, doszły jeszcze problemy z miejscem.
Port jest nagminnie okupowany przez katamarany wycieczkowe, którym nie przeszkadza mała głębokość w porcie. Niektórzy żeglarze snują nawet spiskowe teorie, że port specjalnie nie jest pogłębiany, by zniechęcić ich do korzystania z niego. Prawda pewnie tkwi pośrodku, ale faktem jest, że zacumować w Vlichadzie jest bardzo trudno.
Płynąc do portu, należy kierować się na charakterystyczny budynek hotelu, zwracając uwagę na pozostałości starego falochronu, które utrudniają wejście. Przy silnych wiatrach południowych wejście do portu jest niebezpieczne. Przy sprzyjających warunkach można stanąć na kotwicy, nieopodal portu, na wysokości plaży.
Zatoka Perissa 36°21,3’N 025°28,6’E
Gdy nie wieje meltemi, można stanąć na kotwicy, na wysokości wypoczynkowej miejscowości Perissa. W sezonie funkcjonuje tam wiele tawern, kawiarni, klubów i sklepów. Atrakcją są leżące w pobliżu ruiny starożytnej Thiry, do której prowadzi pieszy szlak.
Zatoka Kamari 36°22,2’N 025°29,3’E
Podobnie jak w pobliskiej Perissie, można tu kotwiczyć, gdy nie wieje z północy lub ze wschodu. Również jest wiele tawern, kawiarni, klubów i sklepów czynnych w sezonie. Z Kamari można też udać się do leżących w pobliżu ruin starożytnej Thiry.
Zatoka Monolitos 36°24,7’N 025°29,2’E
W planach ma tu powstać prawdziwa marina jachtowa. Kiedy? – któż to wie? Przecież to Grecja. Na dany moment, osłonięty od północy falochronem, niedokończony port nie zapewnia ochrony przed wiatrem. Jedyne, w miarę bezpieczne miejsce, żeby stanąć na kotwicy, podając ewentualnie długie cumy do falochronu, to miejsce przy końcu północnego falochronu. Na brzegu są tawerny. Ze względu na pobliskie lotnisko, należy liczyć się z hałasem samolotów.
Zatoka Ammoudiou 36°27,6’N 025°22,25’E
Port i zatoka Ammoudiou, leży ok 1 Mm na północ od Oia.
Przy betonowej kei jest bardzo płytko, a w zatoce na bojkach stoi bardzo dużo łodzi rybackich, więc raczej trudno tu się zatrzymać. Jeśli będzie wolna jakaś bojka, to można na krótko z niej skorzystać. W porcie jest kilka tawern i kawiarni.
Port Oia 36°27,6’N 025°22,85’E
Port Oia to mały betonowy pirs, przy którym jest wystarczająco głęboko, by móc przy nim zacumować. Jednak ze względu na dużą głębokość w kalderze, nie można tu stanąć w typowo grecki sposób – kotwica z dziobu, rufa do kei.
Nie cumujcie tu longside, nawet jeśli jest miejsce. Przepływające kalderą statki wycieczkowe (nawet te małe) tworzą dużą falę, która może uszkodzić wam jacht. Byliśmy kiedyś świadkami bardzo nieprzyjemnego zdarzenia. Stojący longside jacht został dosłownie wyrzucony na pirs – straty były duże, pogięte stójki relingu, porysowane burty itp. Sprawcą okazał się mały statek wycieczkowy przepływający dość daleko w kalderze. My bardzo często wysadzamy w Oia załogę, a sami stajemy na jednej z licznych bojek. Niestety, można tam stawać tylko na krótko. Najczęściej zaraz po tym, jak staniecie szczęśliwi na bojce, przypłynie „ktoś” i poinformuje was, że bojka jest prywatna. My zawsze mówimy, że będziemy tu tylko do 18 i wtedy nie ma żadnego problemu.
Port Thira 36°25,2’N 025°25,7’E
W Thirze jest dość długa keja i teoretycznie zmieściłoby się tu kilkanaście jachtów. Jednak w sezonie przypływają tu liczne mniejsze statki wycieczkowe oraz jeszcze liczniejsze tramwaje wodne dowożące turystów w wielkich cruiserów, które stoją w kalderze. Kiedyś naliczyliśmy stojące w kalderze aż 4 ogromne wycieczkowce. Jeśli pomnożymy średnio 2-3 tysiące x 4, daje nam to wynik ok 10 tys. ludzi, których trzeba przetransportować ze statków na brzeg. Wyobraźcie sobie ten hałas, harmider – lepiej trzymać się z dala od Thiry w sezonie.
Gdybyście chcieli, podobnie jak w Oia, wysadzić tu tylko załogę, to w sezonie jest to prawie niewykonalne, no może tylko wcześnie rano i wieczorem. Poza sezonem, nawet gdy są miejsca, podobnie jak w Oia, nie da się tu bezpiecznie zacumować (głębokość i fale). W porcie są tawerny i kawiarnie.
Port promowy Athinios 36°23,25’N 025°25,75’E
W porcie promowym – Athinios nie wolno cumować. Wyjątkowo, za zgodą policji portowej można podejść na chwilę do kei, np. w celu zatankowania dostępnego z autocysterny paliwa.
W pobliżu kei, na bojkach stoją łodzie rybackie, statki wycieczkowe i tramwaje wodne obsługujące turystów. Jeśli uda się znaleźć wolną bojkę, można tam na chwilę przystanąć, jednak, w związku z dużym ruchem promów, postój w tym miejscu nie jest zbyt przyjemny.
Autorzy: Elżbieta i Piotr Kasperaszek
Od 30 lat przemierzają Grecję jachtem i nie tylko. Autorzy 7 przewodników żeglarskich o Grecji, w tym jeden „242 miejsca w Grecji, które można zobaczyć, żeglując” adresowany nie tylko dla żeglarzy oraz książki kucharskiej o kuchni greckiej. Przez wiele lat publikowali artykuły w Żaglach i Jachtingu. Pierwszy przewodnik – „Grecja, najlepsze trasy dla żeglarzy” uzyskał dwie prestiżowe nagrody: Nagrodę im. Leonida Teligi za rok 2015 oraz Nagrodę Magellana, za najlepszy przewodnik za rok 2015. Przewodnik „242 miejsca w Grecji, które można odwiedzić, żeglując” został wyróżniony przez Magazyn Literacki KSIĄŻKI, w kategorii – najlepsze publikacje turystyczne 2022 roku.
Posty w kategorii
Wyspa Kea
Kea najbliżej położona stałego lądu wyspa Cyklad. Popularny cel żeglarzy czarterujących jachty z Aten... więcej »
zobacz więcejZatoka Sarońska i Argolidzka – żeglujemy w Grecji
Zatoki Sarońska i Argolidzka to doskonały wybór na zdobywanie pierwszych doświadczeń żeglarskich w Grecji.... więcej »
zobacz więcejWyspy Tilos i Nisyros
Kto pragnie postawić stopę na wciąż czynnym wulkanie z pewnością zawinie na grecką wyspę... więcej »
zobacz więcej