Skontaktuj się z nami tel. +48 22 446 83 80

Moja Chorwacja czyli Rejs 2010 i 2012 (cz. 1)

 O Chorwacji i rejsach po Adriatyku napisano już tak wiele, ale mimo wszystko chciałabym podzielić się z Wami moją fascynacją tym krajem. Kiedy w 2010 r nadarzyła mi się okazja, aby wziąć udział w Rejsie nie wahałam się ani chwili, bo wiedziałam, że będzie to poniekąd podróż sentymentalna. Chorwację, a w zasadzie ówczesną Jugosławię poznałam tuż przed ich wojną domową, podróżując jako nastolatka wraz z Rodzicami po Riwierze Makarskiej. Obraz z tamtych lat, jaki pozostał w mojej pamięci, to niezwykły kolor morza, mieniący się wszystkimi odcieniami niebieskiego i  pokryte czerwoną dachówką urocze domki, „przyklejone” do potężnych Gór Dynarskich. Na samo wspomnienie tamtych wakacji od razu czuję słodki zapach cyprysów i piń oraz nagrzanej południowym słońcem ziemi,  a w uszach pojawia się charakterystyczny dźwięk cykad.

Chciałam zweryfikować swoje spojrzenie na tamten kraj sprzed ponad 20 lat, zobaczyć na ile się zmienił i czy wojenne doświadczenia miały wpływ na mentalność tego radosnego, bałkańskiego narodu. Poza tym penetracja Chorwacji od strony lądu miała być tym razem zastąpiona ponownym odkrywaniem tego urokliwego kraju , ale od strony morza. Spełniało się zatem moje kolejne marzenie. Mogłam na jachcie przemierzać obce morze i czuć ten rodzaj wolności jaki daje żeglowanie. A Ten co zaszczepił we mnie jeszcze w dzieciństwie żeglarskiego bakcyla, pewnie uśmiechał się do mnie z góry, bo wiedział, że po części wypełniam też jego dziedzictwo ( dzięki Wujku !).

No i tak po kilkunastoletniej przerwie znów zaczęła się moja przygoda z żaglami 🙂

REJS WRZESIEŃ 2010
SUKOSAN-OTOK MURTER-SKRADIN-WYSPA ŻIRJE ( Zat. Stupica Vela) -DUGI OTOK (Kornaty- Zat. Telaścica)- WYSPA PASMAN (Zat. Soline)
SUKOSAN

Wystartowaliśmy z Mariny Dalmacja z Sukosanu na jachcie Bavaria 34. Mimo pozytywnych nastrojów załogi, złowieszczo wiszące nad nami deszczowe chmury nie wróżyły dobrej pogody. Udało nam się jednak uciec przed nimi na południe, w stronę Otoku Murter. Unikając deszczu i tym samym korzystając z dobrodziejstwa wiatru mogliśmy płynąć na pełnym żaglu. W tej żeglarskiej sielance brakowało mi tylko jednego elementu- ciepła promieni słońca. Nasz skipper zapewniał mnie, że co jak co, ale słońca to nam na pewno nie zabraknie i na szczęście jego słowa okazały się prorocze. Przekonałam się o tym już następnego dnia. Po noclegu w Marinie Hramina (Otok Murter) wypłynęliśmy dalej na południe, w kierunku Śibenika. Skuszeni słońcem i szmaragdową barwą morza, zakotwiczyliśmy w uroczej zatoczce, żeby zażyć pierwszej kąpieli w słonych wodach Adriatyku. Było pysznie ! 🙂 Nie dość że woda cieplutka (ok 23* C), to jeszcze tak krystalicznie czysta, że widoczność sięgała kilku metrów! Byliśmy na wakacjach i czas nas nie gonił, więc zabawom wodnym i pogaduchom na pokładzie przy chłodnym piwie nie było końca.

Moja Chorwacja rejs 2010 i 2012

Ustaliliśmy też wtedy orientacyjną trasę rejsu, z której wynikało, że tym razem mam niewielką szansę wrócić w miejsca, w których byłam przed laty (Baśka Voda, Omiś). Ten wyjazd miał mi pokazać przyrodnicze piękno Chorwacji, oblicze nie do końca mi znane. Poza tym przemieszczanie się jachtem powodowało, że tych urokliwych miejsc można było zobaczyć o wiele więcej: mijając chociażby malownicze wyspy czy wybierając na nocleg dzikie zatoczki. Jednym z takich miejsc była Zatoka Stupica (Wyspa Żirje). Wieczorem nie omieszkaliśmy popłynąć pontonem na ląd do sezonowej knajpki na grillowaną rybę, a rano „wdrapaliśmy się” na górujące na wyspie ruiny. Rozpościerał się stamtąd piękny widok na zatokę i morze. Taka Chorwacja zaczynała mi się podobać coraz bardziej. Była tak inna od tej komercyjnej i przepełnionej turystami. Dzika, z małymi kameralnymi wioskami, gdzie w miejscowych knajpkach można było poznać prawdziwy smak Chorwacji: skosztować to czym obdarza morze (kalmary, krewetki, ośmiornice ,ryby-wszystko oczywiście wybornie przyprawione) i przepijać białym winem lub kosztować lokalnych trunków (rakiję czy aromatyczną „figówkę” albo „gruszkówkę”).

Dużym łukiem omijaliśmy miasta i nawet Śibenik widzieliśmy tylko z pokładu jachtu. Ale tu przyczyna była inna. Gnaliśmy do małej przystani w Skradinie, żeby następnego dnia rozkoszować się bajkowymi widokami, jakie funduje rzeka Krka.

Moja Chorwacja rejs 2010 i 2012

Dorzecze rzeki Krki wraz z dziesiątkami kaskadowych wodospadów urzeka swoim pięknem, a ponad godzinna trasa turystyczna wiodąca po ścieżkach i drewnianych kładkach w najciekawszych miejscach Parku Narodowego KRKA pozwala poznać bogactwo tamtejszej flory i fauny. Dwa dni później czekała nas jeszcze jedna przyrodnicza niespodzianka – przepiękne klify w Zatoce Telaścica (Dugi Otok) w Parku Narodowym Kornaty. Zapierające dech w piersiach skalne urwisko, wysokie na ok 150 m, w dole spiętrzone morskie fale, a wszystko to podświetlone promieniami zachodzącego słońca. … Widok bezcenny!

Moja Chorwacja rejs 2010 i 2012

Mijane wcześniej ascetyczne wyspy archipelagu Kornaty, których surowy i księżycowy charakter trochę przytłaczał, miały się nijak do tego co zobaczyliśmy wieczorem. Jeden tydzień i tyle wrażeń ! Na rejsie działo się tak dużo i tak szybko (momentami nawet za…;). Nie mogę oczywiście pominąć w tej relacji życia jachtowego, mnóstwa spontanicznych sytuacji i emocji, które towarzyszą tego typu wyprawom. Na pewno pozostanie w pamięci sesja fotograficzna robiona na żaglu, zabawa aparatem fotograficznym wciągniętym na top masztu, a później wciągnięcie na ten sam maszt naszego „dzielnego” załoganta Romana czy wreszcie spotkanie z gromadką delfinów na otwartym morzu.

Moja Chorwacja rejs 2010 i 2012

Jedyny miejski motyw tego rejsu to zwiedzanie zabytkowego Zadaru- miasta skrywającego skarby architektury rzymskiej. Po zacumowaniu w naszej macierzystej Marinie w Sukosanie, postanowiliśmy spędzić ostatni wieczór włócząc się po zadarskiej starówce. Do dziś mam w uszach kojące dźwięki tamtejszych organów wodnych…

Po latach odkryłam inną Chorwację i ta z pewnością urzekła mnie bardziej. Już nie ciągnęło mnie tak do dużych miast, chociaż pokusa pochodzenia po uliczkach Splitu gdzieś jeszcze we mnie drzemała. Wiedziałam też, że te małe miasteczka, które pamiętałam z młodości zmieniły się w głośne i komercyjne dziś kurorty. Nie miałam tylko możliwości zweryfikowania na ile zmienili sie tamtejsi ludzie i czy ta radość życia i spontaniczność nadal jest w nich żywa. I pewnie trudno mi to będzie sprawdzić, bo do Chorwacji wybieram sie albo przed albo po sezonie. A wtedy życie toczy się tam o wiele wolniej- bardziej sennie i leniwie. Tak też było na tegorocznym rejsie, który mam jeszcze świeżo w pamięci.

Ale o nim w drugiej części, z większą ilością detali i przygód niż w powyższym tekście….

 

Moja Chorwacja rejs 2010 i 2012

Druga część relacji z rejsu: Moja Chorwacja czyli Rejs 2010 i 2012 (cz. 2)

 

 

Posty w kategorii

Turcja

Rejs w Turcji 2006

Przygotowania do rejsu  Już w grudniu, na 9 miesięcy przed rozpoczęciem rejsu, za pośrednictwem... więcej »

zobacz więcej
Chorwacja rejs po Dalmacji

Rejs – jesienna Dalmacja

Witam i zapraszam na moją relację z rejsu, który odbył się mimo różnych zawirowań... więcej »

zobacz więcej
Dufour_460

Dufour 460 Grand Large – nasza opinia i wrażenia po jesiennym rejsie we Włoszech

Jesienią 2017 żeglowaliśmy jachtem Dufour 460 Grand Large (2016) u wybrzeży Sycylii. Jacht wyposażony... więcej »

zobacz więcej

Punt

Stryjeńskich 15A lok 5 (1 piętro)

02-791 Warszawa

tel. +48 22 446 83 80

fax +48 22 894 00 42

 

info(@)punt.pl

MENU